„Wejściówki” na miejsca w dwóch autokarach (104 uczestników plus kilka osób podążających w konwoju prywatnymi samochodami) rozeszły się w mig – a mniej organizacyjnie energiczni mają czego żałować. W programie znalazło się m.in.kilka zróżnicowanych w charakterze świątyń: a to goliszewska – o nietypowej jak na kościoły, klasycystycznej bryle, a to romańska we fragmentach kościelecka, a to drewniana ze Zbierska a to wreszcie okazała, gotycka ze Stawiszyna. W tym najmniejszym mieście w Polsce odnajdywaliśmy też najstarsze budynki i dumaliśmy nad losem zdewastowanej świątyni ewangelickiej. Uczestnicy obejrzeli też kilka dworków z tych okolic oraz wysłuchali mnóstwa historii – o dziejach, o wielokulturowych tradycjach, o właścicielach majątków (i ich egzotycznych czasem żonach), o czarownicach z Łysych Gór czy o „podkradaniu” zwłok i wypożyczaniu szubienicy. Te i jeszcze inne opowiastki serwowali , uczestnikom, oprócz mnie, kolejna absolwentka ostatniego kursu przewodnickiego: Marta Gołębiewska wspomagana przeze mnie oraz Andrzeja Matysiaka i Jerzego Fijałkowskiego.
Piotr Sobolewski
Piotr Sobolewski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz